Pieczemy chleb
Co prawda teraz jest kolej Tomka na pisanie posta, ale niestety się strasznie przeziębił i większość czasu leży w łóżku czytając książkę. Dlatego to znów ja zabieram się za pisanie (udało mi się złapać internet – jest już 1 w nocy i mam laptopa położonego na parapecie).
Niestety zdjęć nie będzie w najbliższym czasie, bo na uczelni upload jest na pociomie 12KB/s… koszmar. Nie wiem co można zrobić z tym internetem. Jest to ogromnie irytujące.
Za to ostatnio rozwijamy swoje umiejętności piekarskie. Od jakiegoś czasu chodziło nam po głowie zrobienie prawdziwego chleba na zakwasie. Dopiero tu, w przypływie desperacji zmobilizowaliśmy się do roboty. Zaczęliśmy od hodowania zakwasu – woda plus mąka żytnia pozostawione w cieple, dokarmiane co 24h. Po 4 dniach zabraliśmy się do pieczenia. Pierwszy bochenek był trochę niedosolony, ale dzisiejszy chlebek wyszedł bezbłędnie. Cudownie smakuje z chrupiącą skórką, jeszcze ciepły…
Za kilka dni będziemy testować kolejny przepis – tym razem chleb pszenny na zakwasie z ziarnami słonecznika. Trochę przeraża nas to, że samo ciasto wyrasta 8h, ale jakoś damy radę. Zresztą pieczenie chleba na zakwasie sprawia nam mnóstwo frajdy. W gruncie rzeczy to nic trudnego, tyle tylko, że wymaga kilku etapów pracy. Cały czas boimy się, że kiedyś przyjdzie do naszej kuchni „cleaner” i nam wyleje nasz zakwas.
Ogólnie wszystkich zainteresowanych odsyłam do strony, która jest źródłem naszej wiedzy o pieczeniu chleba: http://chleb.info.pl/ .
Bardzo chciałabym umieścić na blogu zdjęcia naszego chleba, ale jak widać pech nas prześladuje…
Jutro zaczynamy zajęcia. Całe 4 i pół godzinny na uczelni. Jakoś nie mam ochoty nigdzie się ruszać, ale jak trzeba to trzeba.
Wczoraj byliśmy na imprezie w Student Union. W planie był Ceilidh Dance, czyli narodowy taniec szkocki. Muzyka nie pozwalała usiedzieć w miejscu (skrzypce, akordeon, klawisze). Na szczęście kapela objaśniała po kolei wszystkie tańce, więc śmiało przyłączyliśmy się do zabawy. Ceilidh strasznie przypomina mi polkę. Świetnie się bawiliśmy.
~Ola
Jak znajomi Szkoci się dowiedzą, że sobie sami chleb pieczecie, to chyba zaczną wierzyć, że Polacy rzeczywiście są zdolni polować na miejskie łabędzie ;).
Polowanie na labedzie to klusownictwo: wszystkie labedzie sa wylaczna wlasnoscia Jej Wysokosci. A chleb wszystkim smakuje.