Jakby spokojniej
Trochę cicho na blogu po przeprowadzce… W naszym mieszkanku z widokiem na posterunek policji jest całkiem spokojnie, w porównaniu do akademika, toteż nie mamy za bardzo o czym pisać.
Niedawno zaprosiliśmy kilku znajomych ze studiów na polskie jedzenie. Zrobiliśmy cały wok bigosu na winie, wyszukaliśmy trochę polskich wędlin, upiekliśmy pyszny chleb żytni na zakwasie. I jak to bywa z naszymi imprezami, większość gości nie przyszła. Ich strata, ja za to ważę 2kg więcej. Po wielkim obżarstwie graliśmy w Jengę do upadłego.
Ostatnio też jakoś zdjęcia nie wychodzą i nie mamy czego wrzucać. Od paru dni pogoda się poprawiła: dużo słońca, dłuższe dni, cieplej. Wyszliśmy więc na mały spacer po Paisley w poszukiwaniu wiosny. Oto co znaleźliśmy (slideshow | set):
~Tomek
Kurczę, a do Krakowa jeszcze wiosna nie dotarła. Dzisiaj było tu cholernie zimno na ten przykład. No i miło znowu Was przeczytać :-).
Acha, jak wrócicie to piszę się na ten osławiony chleb na zakwasie :p.
Jeśli nas wcześniej zakwas nie zje (bo żarłoczne wyrosło z niego bydlę :D) to na pewno się chlebem pochwalimy :D. Swoją drogą chyba była moja kolej karmienia zakwasu… :P